Pierścieniem Hallera, najwyższym i najbardziej prestiżowym odznaczeniem Ligi Morskiej i Rzecznej została uhonorowana Laura Hołowacz, założycielka firmy spedycyjnej CSL, inicjatorka rewitalizacji starej zabudowy na Łasztowi w Szczecinie, pasjonatka żeglarstwa, kultury i tradycji morskich.
– Bez niej nie byłoby Starej Rzeźni, Skweru Kapitanów, Skweru Odry, nie byłoby wielu pięknych inicjatyw – powiedział w laudacji kpt. ż. w. Włodzimierz Grycner.
– Generał Józef Haller, który dokonał zaślubin Polski z morzem jest symbolem naszej niepodległości i rozwoju Polski morskiej. To ogromny honor otrzymać takie wyróżnienie – mówiła wzruszona prezes Laura Hołowacz. – Traktuję je jako zobowiązanie do jeszcze większego zaangażowania we wspieranie w Szczecinie środowiska morskiego i żeglarskiego.
W czasie uroczystości wręczone zostały również Krzyże Pro Mari Nostro. To również honorowe odznaczenia LMiR. Pierścień oraz krzyże wręczał kpt. ż. w. Andrzej Królikowski, prezes Ligi Morskiej i Rzecznej.
Krzyże Pro Mari Nostro otrzymali: red. Krzysztof Gogol, kpt. ż. w. Mirosław Folta, Ireneusz Kiryk, Zenon Kozłowski, Elżbieta Warchoł.
Honorowe odznaczenia LMiR (pierścienie i krzyże) przyznawane są osobom i instytucjom zasłużonym dla morza. Pięknie to ujęła dr Elżbieta Marszałek, inicjatorka i organizatorka Flisów Odrzańskich, wieloletnia wiceszefowa LMiR : „Przyznajemy je tym, którzy swoją pracą służą polskiemu morzu według przesłania Staszica „Trzymajmy się morza” i dewizy Hallera „Narodowi potrzebne jest morze jak człowiekowi płuca”.
Szczecińska uroczystość to dobra okazja do przypomnienia historii, znaczenia pewnych wydarzeń i symboli.
Pierścienie … trzy
Pokojowy traktat wersalski (1919 rok) przywrócił Polsce wolność i przyznał 147 km wybrzeża Bałtyku. Uzyskanie dostępu do morza było tak ważne dla kraju, że postanowiono je uczcić symbolicznymi morskimi zaślubinami. Dokonał ich generał Józef Haller. Na uroczystość jechał z żołnierzami pociągiem z Torunia (tam stacjonowała jego błękitna armia). W Gdańsku na dworcu, od starosty Józefa Wybickiego otrzymał dwa platynowe pierścienie pokryte złotem. To był dar polskich gdańszczan. Wewnątrz jest wygrawerowany napis: Gdańsk/10.02.1920/Puck.
Uroczystość zaślubin odbyła się w Pucku, 10 lutego 1920 roku. Generał dosiadł konia i wjechał na nim w morze, między krę. Wrzucił w wodę jeden z pierścieni, a drugi założył na palec. Nosił go przez całe życie. Zmarł w roku 1960 w Londynie. Po jego śmierci pierścień trafił do muzeum ojców marianów w Fawley Court nad Tamizą. Przez długie lata było to centrum życia polonijnego w Anglii. W 2008 roku obiekt sprzedano, a polskie pamiątki i muzealne zbiory trafiły do Lichenia. Wśród nich historyczny pierścień generała Hallera. Obecnie znajduje się w Muzeum im. ks. Józefa Jarzębowskiego w Licheniu Starym.
Taka jest historia dwóch historycznych pierścieni. W roku 1995 narodził się pierścień trzeci. Liga Morska, która powstała już w roku 1918 aktywnie działała do roku 1939. Zaraz po wojnie wznowiła działalność, ale istniała tylko do roku 1954. Przez ówczesne władze została zlikwidowana. Reaktywowano ją dopiero w roku 1981.
Od roku 1995 LMiR ma swoje święto. Jest nim dzień 10 lutego. Od tamtego roku najwyższym honorowym odznaczeniem Ligi jest Pierścień Hallera, wzorowany na heraldycznych sygnetach wojskowych lat międzywojennych. Każdy jest wykonany z 14.5 g srebra i 6.5 g złota. Każdy jest numerowany. Od roku 1995 do dziś przyznano 161 pierścieni. Pierścień z numerem 1 otrzymał prezydent Lech Wałęsa. Pierścienie są wręczane 10 lutego w Pucku w trakcie uroczystych obchodów kolejnej rocznicy zaślubin Polski z morzem. Tylko dwa razy pierścienie zostały wręczone w Szczecinie: w roku 1998 i teraz w roku 2022.
Dotychczas sześcioro szczecinian zostało uhonorowanych Pierścieniami Hallera: kpt. ż. w. Eugeniusz Daszkowski, kpt. ż. w. Włodzimierz Grycner, dr Elżbieta Marszałek, red. Krystyna Pohl, kpt. ż. w. prof. Aleksander Walczak i Laura Hołowacz.
Krzyż Pro Mari Nostro (Dla Naszego Morza) to kolejne honorowe odznaczenie LMiR. Jego początki sięgają roku …1939. W lipcu tamtego roku zebrała się kapituła, opracowano listę odznaczonych, a pierwsze nadania planowano na listopad. Wojna przekreśliła plany. Krzyż jest wręczany od roku 1995.
Obrazy dwa
Najbardziej znany, powielony na tysiącach widokówek, często reprodukowany w najróżniejszych albumach jest obraz Wojciecha Kossaka zatytułowany „Zaślubiny Polski z morzem”. Powstał w roku 1930. (Olej na płótnie, 118 x 174 cm). Obraz jest uroczy, radosny, ale …nieprawdziwy. W rzeczywistości, co dokumentują wspomnienia Kaszubów uczestniczących w uroczystości w Pucku, oraz jedno zachowane czarno-białe zdjęcie, nie tak to wyglądało. Dzień był deszczowy, ponury, wody Zatoki Puckiej pokrywała gęsta kra. Tego nie ma na obrazie Kossaka.
Ale tak mogła wyglądać uroczystość zaślubin, która odbyła się parę dni wcześniej w Gdyni Chyloni (przed 10.02.1920).
Zaślubin dokonał oddział Szwoleżerów Rokitniańskich, ale nie było tam generała Hallera. Jego postać na koniu w tej scenerii to wizja artystyczna malarza.
Obraz jest głównie znany z reprodukcji, ponieważ przez całe dekady znajdował się w zbiorach prywatnych. Dopiero w roku 2015 udało się go wykupić przez Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie i tam jest eksponowany.
Natomiast od roku 2017 w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku można oglądać imponujący (260 x130 cm) obraz Juliana Fałata też zatytułowany „Zaślubiny Polski z morzem”. Powstał w roku 1920. Malarz był świadkiem uroczystości w Pucku. Przyjechał na nie wraz z generałem Hallerem z Torunia, gdzie mieszkał.
„Fakt, że Julian Fałat osobiście uczestniczył w wydarzeniu przydaje obrazowi szczególnych walorów dokumentalnych i historycznych” – tak uważają fachowcy. Ujęcie kompozycji jest od strony zamarzniętych wód Zatoki Puckiej. Zebrani uczestnicy ceremonii są w tle. Na pierwszym planie, zapewne dla podkreślenia wagi wydarzenia, autor umieścił mityczne morskie bóstwa: Neptuna i jego żonę Sanację – boginię słonej wody oraz wielką kałamarnicę, przedstawicielkę morskiej fauny w orszaku Neptuna. Malarz pozwolił sobie na jeszcze jedną fantazję. Na obrazie mamy błękit nieba, białe chmury, co nie jest prawdą. 10 lutego 1920 roku w Pucku było pochmurno i nieprzerwanie padał deszcz. Ale mimo wszystko ten obraz jest bliższy prawdy.
Przez długie lata był zupełnie nieznany, ponieważ znajdował się w zbiorach prywatnych. Dopiero w roku 2015 obraz pojawił się w jednym z polskich domów aukcyjnych. W dwa lata później NMM w Gdańsku sfinalizowało zakup.
Krystyna Pohl