Gospodarka międzynarodowa pod kątem przemysłowym jest szczególnie chwiejna w ciągu ostatnich kilku lat. Sektor TSL jako pierwszy odczuwa zawirowania na sąsiednich rynkach. Współpraca z klientami ze Szwecji czy Niemiec w dużej mierze zależy od sytuacji panującej w ich gospodarce krajowej. Grupa CSL mimo dynamicznych zmian będących poza kontrolą firmy utrzymuje swoje dotychczasowe zasięgi i ciągle szuka nowych możliwości.
– Spowolnienie gospodarcze było bardzo odczuwalne w zeszłym roku. Nie mogliśmy się cieszyć takimi wynikami jak w poprzednich latach, dlatego postanowiliśmy wzmocnić działania marketingowe. – mówi Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju biznesu Grupy CSL. – To był rekordowy rok biorąc pod uwagę część marketingowo-sprzedażową. Chcemy się dalej rozwijać, być lepszą, większą firmą z roku na rok. Niestety bez klientów jest to niemożliwe.
Działania Grupy CSL przyniosły zamierzony efekt, udało się znaleźć alternatywy, które pozwoliły przejść przez niestabilną sytuację bez znaczących strat. Spowolnienie gospodarcze w Europie jest zauważalne, co znacznie utrudnia zarządzanie szczególnie mniejszym firmom, które nie mają poduszki finansowej. Grupa CSL nie raz przekonała się, że jeżeli przemysł łapie zadyszkę to logistyka ma mniej pracy, a bez rynku na którym może działać nie ma szansy istnieć.
– Podniesione zostaną opłaty wszelkiego rodzaju, takie jak myto polskie czy niemieckie. Koszty logistyki europejskiej chociaż nie galopują tak, jak w zeszłym roku to ciągle rosną. Przedsiębiorcy muszą się z tym mierzyć w tak trudnym okresie jakim jest kryzys gospodarczy. Widzimy po klientach, szczególnie z branży papierniczej i celulozowej oraz automotive, że oni też chcą rozwijać się, zarabiać i szukają do tego możliwości, a to jest szansa dla nas. – mówi dyrektor Hołowacz.
W minionym roku spadek obrotów był odczuwalny dla wszystkich dostawców i odbiorców o przynajmniej 40% w porównaniu do roku poprzedzającego, a wielu przypadkach nawet do 80%. Mniej transportów to mniej działań logistycznych. Dyrektor Hołowacz nie traci jednak optymizmu, bo jak twierdzi, w biznesie jest sinusoida i jeśli jest dołek, to niedługo pojawia się możliwość rozwoju i patrzenia na zbliżającą się górkę.