Energia Offshore – Repolonizacja

2025-07-03

Podczas 11 Kongresu Morskiego, który odbył się w Szczecinie został ogłoszony między innymi program „Polskie Morze’”, który zakłada repolonizację i intensywny rozwój gospodarki morskiej. Mniejsze, lokalne firmy regularnie podnoszą temat potrzeby rozwoju i zwiększenia możliwości ich udziału w dużych inwestycjach nadmorskich.

– Repolonizacja nie tylko podczas kongresu była popularnym tematem, ale także długo po. W sektorze offshore już od dawna słychać o tym zjawisku, ale częściej nazywany jest po prostu, jako local content. W tym zagadnieniu chodzi o to, aby lokalni przedsiębiorcy, a także z całego kraju brali udział w przedsięwzięciach budowy farm wiatrowych w dużo większym zakresie niż ma to miejsce teraz. Nie wyklucza to oczywiście współpracy z zagranicznymi firmami, ale musi się to odbywać na partnerskich warunkach – mówi Michał Przepiera, Zastępca Prezydenta Szczecina.

– Na terenie Stoczni działa blisko 70 firm, które są związane z branżą morską i offshore. Mają technologie, wiedze i chcą produkować. A to tylko na terenie samej Stoczni, a więc w regionie ich jest znacznie więcej. To czego brakuje tym firmom to zamówienia. Aktualnie większość przetargów wypływa poza Polskę do zagranicznych realizatorów. Lokalni przedsiębiorcy chcą się zintegrować, aby móc realizować duże przedsięwzięcia i osiągać sukcesy – mówi Radosław Kowalczyk, Prezes zarządu Stoczni Szczecińskiej Wulkan

Do tej pory sformułowanie repolonizacji padało przede wszystkim w kontekście społecznym albo innych dziedzin gospodarki. Ze względu na dynamiczny rozwój branży energetyki morskiej i co za tym idzie całej gałęzi gospodarki morskiej, repolonizacja zaczyna skupiać się na właśnie na tej branży.

– Offshore jest nową, ale potężną gałęzią gospodarki. Osobiście jestem za otwartym rynkiem, ale widzę, że zagraniczne firmy bronią własnych rynków i jest to naturalne. W naszym przypadku uważam, że lokalne firmy w tej chwili nie są jeszcze w stanie zaspokoić potrzeb przy inwestycjach farm wiatrowych w stu procentach, ale zmierzamy do tego i możemy zauważyć coraz większą obecność polskich przedsiębiorców, którzy z ról podwykonawców pną się w górę. Kierunek, aby chronić i wspierać polski rynek jest konsekwentny do działań pozostałych krajów z Unii Europejskich. – mówi Przemysław Hołowacz, Dyrektor ds. rozwoju biznesu CSL sp.z o.o.

Obecność krajowych firm przy morskich inwestycjach jest zauważalna, ale przede wszystkim w roli podwykonawców. Czy jesteśmy w stanie określić z czego to wynika?

– Budowa farm wiatrowych na Bałtyku jest całym procesem, który składa się z wielu faz i obejmuje różne branże oraz dziedziny. Nie skupia się tylko na samej technicznej budowie, ale obejmuje także sektor TSL czy bezpieczeństwo i obronność. Polskie firmy są obecne przy tych inwestycjach, ale zagraniczne podmioty mają wiedzę i doświadczenie, które sprawiają, że potrzebujemy tej kooperatywy – mówi Michał Przepiera.

– Na samym początku bezpieczniej jest działać z podmiotem, który ma znacznie większe doświadczenie przy stawianiu farm, a więc dywersyfikacja ryzyka jest całkowicie zrozumiała. Pierwsza faza jest za nami i zgodnie ze słowami Premiera z każdą kolejną powinniśmy zwiększać udział polskich firm, które w trakcie procesu będą gromadzić niezbędne doświadczenie, które pozwoli im się rozwijać– mówi Przemysław Hołowacz.

Sektor Offshore jest ogromnym potencjałem gospodarczym i ekonomicznym, jednak do realizacji inwestycji z tej branży jest potrzebna wiedza, doświadczenie i zaplecze techniczne, z którym wchodzą we współpracę firmy zagraniczne.

– Te firmy, które ulokowały się na świecie i wchodzą do Polski, mimo produkcyjnego know-how to nie wiedza jak działać w Polsce, więc w ich interesie jest otaczać się polskimi podwykonawcami. Potrzebujemy czasu, aby rozwijać local content. Byłem chociażby na Stoczni Wulkan i widziałem ten potencjał i wiem, że jesteśmy zdolni do rozwoju w stronę dużych przedsięwzięć. Musimy budować zaufanie i pozycję na rynku  – mówi Przemysław Hołowacz.

– Aktualnie mamy udział około 10% udziału polskich firm przy inwestycji na Bałtyku. Nie jesteśmy w stanie sięgnąć od razu do 50%, to potencjał na przyszłość, ale zgodnie z ideą repolonizacji, dosięgnijmy przy kolejnych fazach chociaż do 20%, które są osiągalne i realne. Szerzmy świadomość o naszym lokalnym potencjale  – mówi Radosław Kowalczyk.