Przez blisko 20 lat trwania rajdu Złombol udało się zebrać ponad 16 milionów złotych, które trafiły do potrzebujących dzieci. Maraton startuje co roku ze Stadionu Śląskiego w Chorzowie i przejeżdża tysiące kilometrów. W tym roku wystartowało ponad 700 załóg w tym reprezentacja Szczecina wspierana przez TT Line i Grupę CSL. – Trójka mężczyzn, cztery tysiące kilometrów i 34 letnia Skoda Favorit. To jest scenariusz na przygodę życia i było naprawdę wspaniale – mówi Kamil Szwarc, jeden z uczestników rajdu.
Kolejny już Złombol wystartował ze Stadionu Śląskiego w Chorzowie 29 czerwca. Meta miała miejsce 3 lipca w Altantic Road w Norwegii. Ekipa ze Szczecina jechała do celu Skodą Favorit z 1990 roku.
Idea rajdu to oczywiście działalność charytatywna, ale i przy okazji przygoda. Każda załoga startująca w Złombolu porusza się autem komunistycznej koncepcji lub produkcji. Dopuszczone są pojazdy osobowe, ciężarowe, autobusy, motocykle i motorynki. W przypadku pojazdów z okresu przełomowego (1990) liczy się powiązanie z komunizmem pod kątem koncepcyjnym lub technicznym.
– Do udziału w rajdzie namówili mnie koledzy. Mieliśmy ekipę tylko ze Szczecina i postanowiliśmy zmierzyć się z tym wyzwaniem. Nasze auto to była stara, mocno wysłużona Skoda – mówi Kamil Szwarc, uczestnik wyprawy.
– Nasza grupa nazywała się Faćko Team. Każda drużyna w ramach wpisowego musiała zebrać za cel charytatywny 2800 złotych. W tym roku wszystkie załogi zebrały prawie 2 miliony złotych. Wymiar charytatywny jest bardzo ważny, ale należy traktować to także jako świetną przygodę, integrację i możliwość podziwiania wspaniałych widoków. Nasza Skoda przejechała prawie 4 tysiące kilometrów bez żadnych problemów. Jechaliśmy maksymalnie 110 kilometrów na godzinę – mówi Kamil Szwarc.
– Jest głośno, jest niewygodnie, jest duszno, ale był niepowtarzalny klimat – dodaje Kamil Szwarc.
– Auto okazało się niezawodne. Przejechaliśmy przez jeden z najdłuższych tuneli na świecie, który ma ponad 20 kilometrów i dwa ronda w sobie. Podobnie było z przejazdami przez fiordy, też emocje nie do opisania, a auto wydawało z siebie wiele dźwięków, które naprawdę brzmiały groźnie biorąc pod uwagę obszerność trasy – mówi Kamil Szwarc. – No i wybiegł nam przed maskę renifer, ale na szczęście nic się nie stało – dodaje.
W ubiegłych latach uczestnicy rajdu jechali z Polski m.in. do Portugalii czy do Turcji.
Ekipa ze Szczecina wspierana była m.in. przez TT Line oraz Grupę CSL.