Spedycja morska już odmrożona? Po czasie zastoju, przyszedł czas ożywienia. Rynek wciąż jest jednak dość niestabilny

2020-08-24

– Handlujemy z całym światem, a jak wiadomo pandemia koronawirusa objęła cały świat. To były trudne miesiące, ale nie straciliśmy kontroli nad naszymi działaniami. Dynamika pracy i wsparcie jakie oferowaliśmy klientom zapewniło Grupie CSL utrzymanie dotychczasowych klientów oraz możliwość zdobywania nowych, nawet w najtrudniejszym czasie – mówi Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz. Zarówno dla spedycji morskiej jak i lądowej ostatnie miesiące były czasem próby – niektóre branże dynamicznie rosły, inne spadały, a nasza firma musiała nadążać za tempem rynkowych zmian. Czy to się udało? – Jesteśmy dobrej myśli. Nasz zespół dał radę. Cały czas uczymy się funkcjonowania w czasie pandemii – dodaje Prezes Hołowacz.

Jak wyglądało działanie w spedycji morskiej? O tym opowiedział nam Mariusz Graca z Działu Spedycji Morskiej Grupy CSL.

Pierwsze miesiące roku 2020 to w gospodarce czas zdecydowanie zdominowany przez pandemię koronawirusa. Nie da się ukryć, że każda gałąź przemysłu czy sektora usługowego mocno odczuła to, co stało się na świecie. Momentem przełomowym był oczywiście marcowy lockdown, ale logistyka i transport już wcześniej odczuwały problem związany ze zrywanymi łańcuchami dostaw czy problemami komunikacyjnymi z kontynentami takimi jak Azja i Ameryka. Obecnie jesteśmy już po odmrożeniu gospodarki i zarówno spedycja morska jak i lądowa robią wszystko, by powrócić do kondycji sprzed pandemii. Niestety nie jest to łatwe.

Jak w przypadku spedycji morskiej radziła i radzi sobie Grupa CSL? – Po zaskoczeniu przyszedł czas na zderzenie się z rzeczywistością i szykowanie planu jak odnaleźć się w transporcie morskim, na który wprowadzono szereg ograniczeń. Jeżeli chodzi o naszą działalność to opieramy się na morskiej działalności międzynarodowej. Pamiętajmy, że od początku roku były poważne problemy z połączeniem z Chinami. Statki nie wchodziły i nie wychodziły z portów, to był poważny problem, było [pozawieranych mnóstwo kontraktów, stąd też opóźnienia np. w dostawach surowców. Dalej mieliśmy  typowy łańcuszek problemów. Brak surowców to brak produktów, brak produktów to brak transportu, brak transportu to zastój w branży – mówi Mariusz Graca z działu spedycji morskiej Grupy CSL. – Byliśmy przygotowani do działania w trudnych warunkach. Grupa CSL szybko przeszła na tryb pracy zdalnej, co było doceniane przez klientów. Nasze telefony zawsze były odbierane, szybko odpisywaliśmy na maile. Kontakt był z nami zachowany przez cały czas pandemii, a wiele firm albo zawiesiło działalność albo po prostu nie było w stanie realizować zadań, które zostały powierzone im przez klientów – mówi Mariusz Graca.

Działalność spedytorów wymaga bieżącej kontroli nad towarem oraz przygotowania odpowiedniej dokumentacji. Przy sprawnym zarządzaniu procesowym obecność spedytora w porcie i jego kontakty z innymi ludźmi są ograniczone do minimum. Grupa CSL ma dokładnie opracowane procedury komunikacyjne. – Zmiany są zauważalne. Nasi klienci to głównie ładunki skonteneryzowane, opiera się to na transporcie z dalekiego wschodu. Obecnie widzimy bardzo duże „ruszenie” na linii Azja – Europa, gdyż po czasie przestoju towar jest bardzo pożądany z tamtych rejonów świata. Bywa tak, że ładunki utknęły w portach na wiele miesięcy na czas zastoju gospodarczego, inne firmy nie potrafiły się dostosować do realiów i ładunki nie były podejmowane z portów lub magazynów. Ponowny rozruch gospodarki  też przyniósł pewne komplikacje, bo po czasie kiedy wszyscy byli zawieszeni, wszyscy dość szybko ruszyli. Obecnie trwa pewne stabilizowanie rynku spedycji morskiej – mówi specjalista Grupy CSL.